Tilbagemelding
Bidrage med feedbackBylejako. Ta ocena nasuwa się po krótkiej wizycie, po załatwieniu sprawy w urzędzie na górze, w porze obiadowej. Wnętrze niespójne, bo w części na ludowo, a w pozostałej jak stołówka przyzakładowa, bo taką faktycznie lokal pełni rolę. Nazwa restauracja jest dysonansem w stosunku do samoobsługi z pobieraniem tac i długim staniem w kolejce. Dopiero sąsiedzi w kolejce informują mnie, że płaci się przy oddzielnym barku. Nie ma wcale napisu, że tutaj jest kasa, a obsługa raczej mechaniczna, mrukliwa podaje dania w pospiechu. Za 16 zł wybrałem z oferty lunchowej eskalopki ze schabu z kaszą gryczaną i mixem surówkowym. Do tego woda z cytryną. wbrew szumnej nazwie lokalu smaki niżej przeciętnej, a ocenę w dól powodował mdły sos beszamelowy na sporej nawet ilości mięsa. Kasza i surówka nie zachwycały. Prawie po miesiącu byłem znowu i wrażenia diametralnie inne! Otóż, trafiłem akurat po godz. 15-tej, a więc gdy lunch się skończył i wtedy obowiązuje oferta jesz ile chcesz , po wykupieniu wejściówki za 34,90 zł. Nie stoi się wtedy w długaśnej kolejce, tylko samemu podchodzi do bufetów i swobodnie, bez pośpiechu można wybierać do woli potrawy, a nawet fasować repetę. Wybór szeroki. Obok bufetu sałatkowego i zimnych przekąsek, z pasztetami, śledziami, jajami faszerowanymi, polecam bufet dań gorących. Wśród nich uwagę przykuwa gotowana golonka na kapuście, albo żeberka po cygańsku, ale kusi i szaszłyk bałkański ze szpinakiem, opiekanymi ziemniakami, albo ryżem. Z zup sięgam po neapolitańska z makaronem, bo lżejsza od gulaszowej. Można sobie dokupić piwo tyskie, a na deser szarlotkę do cappuccino. Zgadzam się z Majorem Koroszem że dania nie są wykwintne i nieraz zbyt zimne, jak np. golonka która powinna parować z gorąca! Ale tu liczy się duży wybór i jedzenie do syta. Chyba wpadnę tu w poniedziałek, albo czwartek, bo wtedy jest dziczyzna. natomiast we wtorki i piątki serwują polskie dania, jak bigos, pierogi, grzybowa, flaki, gołąbki, gulasz. Jednak golonka i żeberka najbardziej zaspokajają głód i wtedy warto sięgnąć po drinka.
Nie jestem aż tak krytyczny jak Derwisz (poprzednia recenzja), ale kilka zastrzeżeń należy wskazać. Byliśmy ok. 20.00 w gronie czteroosobowym: Jacek, Marek, Andrzej i ja. Trafiliśmy na dzień dziczyzny (każdego dnia jest położony akcent na jakiś typ kuchni) i zarówno gulasz z jelenia, jak gołąbki z dzika były na poziomie. Reszta natomiast przeciętna (pierogi) ,a schabowe nawet poniżej (mdłe). Zdaję sobie sprawę, że przy sporym wyborze potraw trudno, by wszystko było wyśmienite. Trzeba się nastawić raczej na to, by najeść się do syta i ten warunek Dom Smaków spełnia. Natomiast nie wszystkie dania były jednakowo ciepłe (może tu warto pytać obsługę o szczegóły). Miał też miejsce zgrzyt przy dniach z grilla. Otóż kelnerka objaśniła mi reguły zamawiania, a po kilku minutach, gdy zdecydowałem co był zjadł z tego sektora, okazało się ze grill już nieczynny. Mimo, ze do zamknięcia lokalu pozostawały jeszcze niemal dwie godziny. Taką postawę muszę uznać za nieprofesjonalną i zrażającą klientów. Całe szczęście zawsze można wybrać coś w miarę smacznego i odpowiadającego naszemu gustowi. To jakoś ratuje restaurację.
Od jakiegoś czasu wpadam na obiad i jest godne polecenia. Można zjeść porządną sztukę mięsa na lunch, o co nie jest tak łatwo gdzie indziej. Karkóweczka, ozorki, rolada drobiowa. Codziennie zreszta zmieniają. Poza lunchem byłem raz. Ciekawe jest to, że wtedy można płacić raz, a jeść do woli. Akurat było menu bawarskie – golonka pierwsza klasa. Pierogi także, z zasmażaną kapustą, bardzo, bardzo dobrze. I promocje alkoholowe sprawiają, ze siedzi się przyjemnie.
Ogromną zaletą jest rotacja kuchni, w każdy dzień tygodnia można tu spróbować czegoś innego (szczególnie do gustu przypadł mi dzień bawarski . System bufetowy (w „Domu” płaci się raz, potem można zamawiać tyle, ile się ma ochotę może nie każdemu odpowiadać – ale i tu właściciele wyszli naprzeciw i lunch można zakupić na „normalnych” zasadach (ceny są zresztą bardzo atrakcyjne . Wystrój może nie w moim guście, ale z pewnością miejsce ma potencjał. Warto rozważyć przy organizacji bankietu czy przyjęcia – duża ilość miejsc, przyjemna obsługa oraz doskonała lokalizacja. Na pewno wrócę nie raz.
W domu Smaków byłem już z trzy razy i zapewne jeszcze się wybiorę. Za przystępną cenę można całkiem nieźle się najeść 34,99 zł za all you can eat). Plusy: naleśniki smażone na oczach klienta z wybranymi składnikami; grill również na oczach zamawiającego można sobie dobrać mięso i warzywa; kociołek myśliwski w sobotę natrafiłem na gulasz z Jelenia, był naprawdę smaczny); zupy. Minusy: lokalizacja, geograficznie dobra, ale Intraco kojarzy mi się posępnie; jajka z majonezem restauracja oferuje też zimne przekąski) będąc wieczorem majonez nie wyglądał już za dobrze.