Giovanni Jan Smereczynski - Warszawa

Odwiedziliśmy to miejsce z wyjątkową okazją „preferencją”, obawiając się, jak wyglądać na kolanach (dla poglądu, że czytamy, jesteśmy bardzo zaskoczeni). Musiał pozostać w ogrodzie. Menu składało się z przystawki, dania głównego i deseru, oraz wody, butelki wina i kawy. Zamówiliśmy cezara i bruschetty, obie były bardzo dobre i obfite. Następnie spróbowaliśmy ravioli z ogromnym podziwem. Na deser mieliśmy sorbet z niebieskim lodem i owocami oraz tiramisu. Oba były pyszne. Lokal jest bardzo popularny (dla jego sługi) i gości wielu turystów. Mieści się w sercu miasta, zawsze zatłoczone, zarówno wewnątrz, jak i w ogrodzie.

To piąte miejsce w nocy z włoskim jedzeniem. Ze względu na lokalizację i turystykę nie możemy oczekiwać, że będzie tanio, ale zawsze możemy liczyć na smakowite dania. Zamówiliśmy czarne tagliatelle z łososiem i kaparami, risotto z krwią oraz bruschettę z pomidorami i parmezanem. Choć nazwa bruschetta sugerowała coś innego, okazała się być trójkątem grzanek - smaczne, chociaż 24 zamiast 25 tostów. Napoje były średnio zadowalające, a personel wydawał się nieco smutny, choć zawsze dostępny. Obsługa była dobra, pomimo braku informacji o naliczeniu 10% na weekendy. Wnętrze restauracji jest przyjemne, a goście mogą siedzieć zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Tylko toalety pozostawiają wiele do życzenia.